Stonoga próbował powiesić się w więzieniu? Służby: Odebraliśmy mu pasek i sznurowadła
„Chcę serdecznie podziękować młodej dziewczynie – Policjantce z sądowego aresztu przy ul. Al.Solidarności, która podniosła alarm w dniu 25.07 i zdążyli mnie odciąć po tym jak targnąłem się na własne życie. Jestem w więzieniu nielegalnie i nikt nie chce mi pomóc” – napisano na facebookowym profilu Zbigniewa Stonogi, prowadzonym pod jego nieobecność przez bliskie mu osoby.
Na ten fragment wpisu zdecydowanie zareagowały służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo osadzonego. – Mężczyzna stał w pomieszczeniu, trzymał w ręku pasek i pokazywał, że może się na nim powiesić. To, co potem zostało przez kogoś opisane w internecie, nie miało miejsca – zapewniała w rozmowie z Polsatem mjr Elżbieta Krakowska, rzecznik Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.
– Zaprzeczam, aby Zbigniew S. usiłował popełnić samobójstwo przez powieszenie, aby – jak to ujął – odcięto go po tym, jak targnął się na swoje życie. Potwierdzam natomiast, że miał miejsce incydent, w którym Zbigniew S., nie chcąc stawić się na badanie lekarskie, oświadczył, że się powiesi – przekazała z kolei tvp.info rzecznik ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie Anna Ptaszek. – Kiedy podczas obserwacji monitoringu funkcjonariuszka zauważyła Zbigniewa S. znajdującego się w pobliżu zakratowanego okna i zachowującego się w sposób, który ją zaniepokoił, odebrano mu pasek, który trzymał w rękach i sznurowadła – opisywała sytuację.
Listy gończe
Zbigniew Stonoga był przez 3 miesiące poszukiwany do odbycia kary roku więzienia za oszustwo. Chodzi o sprzedaż samochodu w jego komisie na warszawskiej Białołęce. Klientka wystawiająca samochód do sprzedaży miała umówić się ze Stonogą na kwotę 70 tys., a otrzymać jedynie 50 tys. Ostatecznie biznesmen został zatrzymany w nocy z soboty na niedzielę 7 maja we własnym domu. Był ścigany listami gończymi wydanymi przez Sąd Okręgowy w Warszawie i Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście.